Hej.
Niestety trafił mi się spory problem, z którym nie umiem sobie sam poradzić.
Bawię się w chili już kilka lat i jak dotąd z niczym takim się nie spotkałem.
Otóż umierają mi dorosłe rośliny. Tak jakby bez żadnej przyczyny, którą mogę łatwo znaleźć.
Mam ponad 100 krzaczków zarówno w foli jak i pod daszkiem i niestety około 10 jest objętych "chorobą". A z każdym tygodniem przybywa więcej porażonych.
Rośliny są już duże, obficie kwitnące i owocujące. Część ma nawet wybarwione owoce. Zaczyna się to tak, że na początku jakiś fragment zaczyna delikatnie więdnąć. W takim stylu jakby brakowało mu wody. Ale reszta rośliny pięknie się prezentuje. Najpierw jedna gałąź, potem kolejna, potem cała roślina jest permanentnie podwiędnięta niezależnie od podlewanie. Kolejnym krokiem jest powolne zasychanie wszystkich liści aż do momentu, gdy zostaje umarłe drzewko (często z wiszącymi jeszcze owocami).
Wydaje mi się, że zdjęcia najlepiej oddadzą jak to wygląda.
Habanero Red w połowie zwiędnięte. Druga połowa na razie trzyma się ok.
Pierwsze oznaki więdnięcie jednej gałązki na Big Jim.
Tutaj już cała połowa bardzo dorodnej rośliny więdnie.
Kolejna roślina, na której liście zwisają smętnie w dół.
Ostatnia faza, schnące liście.
Rośliny nawożone. Wydaje mi się, że w miarę zadbane. Nie widzę żadnych szkodników na liściach. Chore rośliny nie rosną obok siebie, pojawiają się losowo. Początkowo obstawiałem, że coś im podjada korzenie, ale czy to możliwe, żeby aż tylu na raz no i jeszcze na dodatek to, że nie ucychają całe na raz tylko tak fragmentami - najpierw jedna gałązka, potem druga, potem połowa, potem cała roślina. Będę wdzięczny za każdą poradę. Może ktoś spotkał się z czymś takim.