Kolejny mój techniczny wynalazek z gatunku słodko i ostro
5 szt Habanero czerwone (kupione w Almie)
3 szt marchewki
1 puszka ananasa ( z czego część zjadłem na poczekaniu )
1 szt limonka
1 cebula
3 ząbki czosnku
dwie łyżki octu, dałem zwykły z braku lepszego
2 łyżki cukru
1 łyżka masła do smażenia
Marchwewke siekamy i na patelnie, duza temperatura i ostre smażenie na złoto,
dodajemy cebule poszatkowaną i smażenie do zrumienienia cebuli, marchew powinna być juz miekka.
Wszystko przekładamy do gara w którym wywar będzie odstraszał wszystko co żywe
Trafia do naszej mieszanki annanas z częścią soku. Limonka, czosnek i wyczekiwane zło
nasze habanero ( ja daje z nasionami )
Wszystko juz jest w garze, zaczyna dusić otoczenie, kwiaty więdną liście żółkną tapety ze ścian odchodzą.
Pare minut wszystko bulgocze, miksturę atakujemy blenderem bezlitośnie tak jak ona swoją ostrością nas. (reszte soku z ananasa dodajemy do regulowania pożądanej gęstości) wychodzimy zwycięsko z tej potyczki, o ile nie zapomnimy rąk umyć po dotykaniu papryki
Po zejściu opuchlizny z oczu, rąk i cali w bandażach wszystko przekładamy do słoiczków, myk wieczkiem do dołu, elegancko sie zassa w czas.
Teraz możemy zakosztować naszego dzieła
Zapach typowego habanero, kolor złocisty dzieki marcheweczce podpiekanej, słodycz wyczuwalna dzieki ananasowi, kwaśność i oryginalność smaku dzieki limonce a na końcu powraca radosne habanero wypełniając nasza paszcze ciepłym i kojącym paleniem
Teraz zostaje nam ogarnąć pobojowisko po nierównej walce jaką sie właśnie stoczyło .
Życzę smocznego ognia
Dajcie znać jak wam sie to widzi.