Ja w kuchni używam w zasadzie tylko raw food - wszystko surowe. Oprócz mięsa - no ale to nie za wiele, bo jak mięso sklepowe, to tylko wołowina (drogo) i co jakiś czas mięso od kogoś ze wsi. Zwykle na BARDZO OSTRO (jak wszyscy tutaj
)
Jak kolega wyżej pisał. Nic przetworzonego, bo ja tego sklepowego towaru nie uznaje nawet jako jedzenie tylko paszę z przeproszeniem dla samobójców, kandydatów do raka jelita (sól to najmniej szkodliwe dodatki w tym całym syfie).
Chleba nie jadam.
U mnie w diecie sól pochodzi głownie z sosu ostrygowego lub sojowego, których specjalnie nie nadużywam.
Nie, nie jestem (tfu!) weganinem czy czymś takim. Po prostu bardzo dobrze się czuję po jedzeniu nieprzetworzonym i sokach z warzyw
Mięso uwielbiam. Zwłaszcza pieczone
Działać to działa, bo nie pamiętam kiedy ostatnio miałem katar. Może kilka lat temu.