Historia wyrwana wprost z wieku XVI…
Gruit Kopernikowski…
czyli
Czy zdrada może mieć lawendowy smak???
(i co można wyczytać na podstawie rękopisu Biblioteki Czartoryskich
nr 1597, s. 493-494)
Osoby:
Mikołaj Kopernik – kanonik warmiński, astronom, ofiara spisku, spadkobierca piwa… geniusz, który zmienił świat,
Feliks Reich – kustosz warmiński, donosiciel-łapówkarz, który za usługi świadczone biskupowi dostawał piwo i wino,
Jan Dantyszek – biskup warmiński, surowy zwierzchnik diecezji warmińskiej, importer piwa.
A także: Anna – gospodyni Kopernika, Aleksander Sculteti – kanonik warmiński, Leonard Niederhoff – kanonik warmiński.
Czas: rok 1539 – rok decyzji Kopernika o wydaniu dzieła życia „De revolutionibus…”
Miejsce: Warmia – „mały kraik na końcu świata”, miejsce życia i pracy Kopernika. Nieduży obszar zarządzany przez biskupa i kapitułę katedralną.
Akt pierwszy:
Jest początek roku 1539 – styczeń. Zima daje się we znaki, jednak na katedralnym wzgórzu we Fromborku wrze. Biskup warmiński Jan Dantyszek po raz kolejny doprowadził kanoników do białej gorączki. Znów wtrąca się do spraw kapituły i nakazuje Panom Kanonikom – niczym stajennym – wykonywać swe polecenia. Rozkazy kieruje do wszystkich kanoników, nawet tych najstarszych jak doktor Mikołaj Kopernik, który jak wiadomo stroni od życia doczesnego całkowicie poświęcając się swym księgom i nocnemu wpatrywaniu w niebo. Już w roku ubiegłym (1538) – nie wiadomo za czyim podszeptem – biskup nakazał Kopernikowi odprawić gospodynię. Doktor Mikołaj, ugiął karku, obiecał zrobić wszystko co biskup mu poleci w możliwie najbliższym terminie… to jednak nie wystarczyło.
Akt drugi:
Za oknem zawierucha, ale wśród kanoników wrze. Biskup będący w sporze z niektórymi kanonikami szuka sposobności by dokonać zemsty. Nie brak takich, którzy zechcą przeciwników biskupich oczernić…
Kanonikami niemiłymi biskupowi są: Leonard Niederhoff, ale przede wszystkim Aleksander Sculteti. Niejako przypadkiem w zatarg ów włączony został też Kopernik. Dlaczego? Sprawa wydawał się dość prosta. Nie dość, że to przyjaciel Scultetiego, to jeszcze ciągnąca się sprawa odprawianej gospodyni. Co prawda zobowiązał się do spełnienia wszystkich oczekiwań biskupa, ale wobec zatargu ze Scultetim i on został wplątany w całą tę sprawę.
Prowadzenie procesu sądowego przeciw członkom kapituły należało do kustosza. Funkcję te pełnił doświadczony kanonik Feliks Reich. Pytanie tylko, czy przedłoży służbę biskupowi nad solidarność z współbraćmi z kapituły… czy zechce działać przeciw kanonikom. Zechciał.
Feliks Reich z wielką chęcią przystąpił do zbierania materiałów na wrogów biskupa. Miał świadomość, że służba u biskupa może być bardzo opłacalna. Sama sprawa nie była też taka skomplikowana. O tych dwóch to nawet nie ma co wspominać… zwłaszcza o Scultetim, który sieje zgorszenie, a i starzec Kopernik ma gosposię, która już jakiś czas temu miał odprawić.
Wspomniany kanonik Feliks Reich obserwował pilnie kanoników i raz po raz słał listy do biskupa (11 i 23 stycznia 1539) w sprawie wszczęcia procesu przeciw kanonikom o wywołanie skandalu obyczajowego.
Co więcej nie kazał długo czekać biskupowi by okazał swą wdzięczność. 27 stycznia 1539 roku pisze do biskupa list, w którym daje jasno do zrozumienia, że przesłane mu wino i piwo z Mazowsza mocno pachnące lawendą jest dla niego miłym wynagrodzeniem. Co więcej informuje, że gdy piwo się skończy nie omieszka poprosić biskupa o nową jego porcję.
List Feliksa Reicha dotyczący wszczęcia postępowania sądowego wobec wyżej wymienionych kanoników zaczyna się bowiem od podziękowań F. Reicha kierowanych do biskupa J. Dantyszka za przesłane piwo mazowieckie i wino. List ten zaczynał się od słów:
„Reverendissime in Christo pater et domine, domine clementissime. Hodie accepi vinum et cervisiam Masoviticam, sed grave lavandulam, […]. Ago tamen pro omnibus ingentes gratias. Non tamem Reverendissima Dominatio Vestra de alia cerevsia sit sollicita rogo, prior enim nondum defecit. Quamprimum fuerit exhausta, non desinam iterum beneficientiam Reverendissime Dominiationis Vestre sollicitare”.
Przewielebny w Chrystusie Ojcze i Panie, Panie Najłaskawszy. Dzisiaj otrzymałem wino i piwo mazowieckie, mocno wszelako pachnące lawendą […]. Ogromnie jednakże za wszystko dziękuję i nie proszę Waszej Przewielebności, by się starał o nowe, ponieważ poprzednie się jeszcze nie skończyło. Kiedy tylko zostanie wypite, nie omieszkam się znowu naprzykrzyć Waszej Przewielebności.
Akt trzeci:
Jak się okazało sprawa nie była tak prosta… nie udało się szybko wszcząć postępowania, które miało ostatecznie skompromitować kanoników. Sam Feliks Reich umiera w marcu tego roku i nie może świadczyć swych usług biskupowi. Za członkami kapituły wstawili się jej byli członkowie – jak biskup chełmiński Tiedemann Giese. Nie było więc sensu doprowadzać do jawnej konfrontacji. Dla zachowania pozorów przeprowadzono postępowanie, które dotyczyło jedynie gospodyni Kopernika, której polecono opuszczenie Warmii.
Kopernik nie wiedział o korespondencji Reicha z Dantyszkiem, nie wiedział też, że ten pierwszy szpieguje korespondencję… a może zwyczajnie nie chował urazy. W czasie choroby F. Reicha spieszył mu z lekarską pomocą i przynosił ulgę w cierpieniu. Za tę łaskawość został też wymieniony w testamencie F. Reicha, gdzie znajdujemy również wzmiankę o piwie. W testamencie Reich zapisał „2 beczki miesięcznego napoju” i chce, żeby „traktowany był jako nadzwyczajny i rozdzielany w szczególnych dniach”. Można domniemać, że było to to samo piwo.
Epilog:
Zasmucimy wszystkich, którzy spodziewają się, że w epilogu całej historii stwierdzimy, że przepis na prezentowane piwo został cudownie odnaleziony w zasobie Archiwum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie, czy Bibliotece Czartoryskich w Krakowie.
Prezentowana wyżej historia stała się historyczną inspiracją uszczegóławianą później na podstawie dostępnych materiałów z epoki. Piwo, które było opisywane przy okazji korespondencji Reicha z Dantyszkiem, miało solidnie pachnieć lawendą. Związane było to z faktem braku odpowiedniej ilości chmielu w czasie sezonu piwowarskiego lat 1538-1539. Dzięki wiedzy, że piwo pochodziło z Mazowsza udało się ustalić z jakich miejscowości biskup Dantyszek mógł otrzymać te beczki. Na tej podstawie udało się ustalić, że mazowieckie piwo na dwór biskupi trafiało z Ciechanowa z dóbr Bony. Zaś w tym mieście piwo w połowie XVI wieku warzono z słodów jęczmiennego i pszenicznego w stosunku 6:4. W ten sposób mamy sporą część informacji o tym piwie…
Nim zatem chcemy wznieść toast za najznamienitszego mieszkańca Warmii!!!