Ciekawe rozwiązanie. Opakowanie składa się z dwóch zbiorniczków - jeden z łagodnym sosem, drugi z ostrym. Po przekręceniu łebka zmienia się ilość dawkowanego sosu z danego zbiorniczka (więcej pobiera z jednego, mniej z drugiego). Smakowo oba są podobne, dość mocno octowe. Rewelacji nie ma, ale jakoś jeszcze żaden sos Dave'a mi nie podszedł. Konsystencja sosu jest rzadka niczym woda, ponieważ dawkowanie odbywa się poprzez naciśnięcie przycisku (jak w sprayu) i wtedy sos jest 'rozpylany' jak w spryskiwaczu, dlatego, żeby poczuć smak sosu, trzeba się troszkę napompować, bo jedno pompnięcie daje stosunkowo małą ilość towaru, a że jest rzadziutki, to i słabo przywiera do np. kiełbachy.
Kolejna sprawa - wczoraj ten sos dostałem i wczoraj już pompka się skaszaniła. Duszę ten przycisk i duszę i nic nie leci. Na szczęście da się 'wieko' z pompką odłączyć, to może uda mi się to jakoś naprawić.
Sosu jest sporo, bo 230g i kosztuje 38 zeta.
Moim zdaniem raczej ciekawostka i trochę przerost formy nad treścią.
Gdy kaszanki brak...w oku się czai łza...
Kto gorszy w Dżudo, ten krwawi dużo!