przez Charoshi » 12 wrz 2013, o 09:09
Wczoraj zabutelkowałem swoją trzecią warkę piwa z puchy. Przy okazji - nie polecam ustrojstwa pod tytułem 'kapslownica Greta'. Po kilkunastu butelkach zaczęła niszczyć butelki. Miałem przygotowane 36 butelek (potraktowane pirosiarczynem potasu) i 5 z nich poszło.... Końcówkę piwa lałem w na szybkości mytych wodą i przelanych roztworem pirosiarczynu butelkach po piwie, więc pewnie mogę się spodziewać infekcji. Ale com ta, 22 butelki są 'jak ta lala'. Pucha to Lager od Coopersa - trzeci raz to warzę, bo pierwsza wara była nieudana (na zwykłym cukrze i mało gazu - smak i zapach bananów, w dodatku bez zagotowania brzeczki), druga już na suchym ekstrakcie słodowym i z mniejszą ilością wody - ale na drugi dzień od przepięknie rozpoczętej fermentacji był taki upał, że chyba drożdże zdechły, bo później piwo się nie nagazowało w butelkach. Zobaczymy co tym razem wyjdzie. Teraz porządniej zdezynfekowałem wszystko oraz porządniej zagotowałem brzeczkę i temperatura w fermantatorze była bardziej stała - ok 21 stopni. Do nagazowania dałem specjalne dropsy. I tym razem poszło w szkło (poprzednie rozlewałem w PETy 0,8L). Jutro wrzucę do piwnicy, żeby w chłodniejszej temperaturze poleżało miesiąc. I za miesiąc zdam relację.
Może kiedyś pobawię się w zacieranie, ale teraz nie mam ani środków ani tym bardziej czasu.
Gdy kaszanki brak...w oku się czai łza...
Kto gorszy w Dżudo, ten krwawi dużo!