Amerykańska whiskey leżakuje tylko w nowych beczkach, bo taki przepis wymusiły na gorzelnictwie związki zawodowe bednarzy w USA (nie żartuję!). Z tego wychodzi jakże przez nas lubiany charakterystyczny żywiczny zapach i smak "politury" w burbonach
Szkoci odkupują beczki używane po burbonie i winach, bo taniej a poza tym świeże drewno jest zbyt intensywne dla szkockich destylatów. Smak whisky bierze się z całego mnóstwa czynników, a w przypadku beczki jest to głównie poprzednia jej zawartość. Do tego zwęglone ścianki usuwają ostre elementy ze smaku i zapachu. Wiadomo, węgiel drzewny...
Nie myślałeś o wrzuceniu cieńszych szczapek do słoja? Whisky przesiąka przez dębinę bardzo powoli - aby przeszło całą grubość beczki, potrzeba około dwudziestu lat. Pokazywali nam takie "przepracowane" klepki w przekroju w zakładach bednarskich Speyside Cooperage w Szkocji.
Żeby do pewnego stopnia odtworzyć oryginalne warunki, można by też wymoczyć szczepki dębowe w słodkim winie (sherry, porto, malaga), a dopiero POTEM opalić aż do zwęglenia. Wynik może być ciekawy.
Ed.
(edit: Turtle - co oznacza "zbyt dymny"? Takie pojęcie nie istnieje
)