wlodizw" - koszulka jest prawie "po starszym bracie" - a dokładnie to pamiątka po imprezce integracyjnej, którą dla mojej byłej firmy ogranizowali byli "gromowcy" - takie trzy dni w lesie, bardzo fajne wspomienia po nocnym desancie pontonowym i powrocie do obozu przez bagno po szyję w błotku. Niestety ja nie służyłem w takich elitarnych jednostkach, ba, w ogóle nie byłem w armii..
A Jolka dała radę, faktycznie moc narastała i trzymała ładnie później. Mała żonka w nocy się wspomagała ibupromem, bo bebech napieprzał; mnie, jak się położyłem, zebrało na pawia, a młody po raz pierwszy zjadł paprykę, która piecze dwa razy
, ale oprócz tego nic mu nie było...