Kuba,
ja aktualnie używam nawozów mineralnych, z kilku powodów:
1. dobrze wiem ile jakiego składnika ma w składzie (makro i mikroelementy + pierwiastki śladowe zwykle w postaci rozpuszczalnych chelatów) - w nawozach organicznych nie jest to łatwe, gdyż różnice bywają dość duże
2. łatwiej jest dobrać skład na poszczególne etapy: wzrost, kwitnienie, owocowanie (jeśli ktoś chce się w to bawić)
3. są czyste biologicznie, po organicznych wychodziła mi czasem pleśń
4. są bardzo wydajne i optymalne kosztowo, zwłaszcza w większych opakowaniach
5. są szybko przyswajalne - szybko działają, gdyż formy pierwiastków są bezpośrednio wchłaniane przez rośliny, w nawozach organicznych musi zajść co najmniej jeden z kilku procesów przemiany zwykle z użyciem bakterii, mikroorganizmów lub grzybów, by ich produkty stały się dostępne dla rośliny
6. mogą być w pełni rozpuszczalne, przez co nie tylko są szybciej przyswajane, ale i można je bezpiecznie stosować dolistnie (oprysk)
Z minusów, to przede wszystkim trzeba uważać z ilością, gdyż posługując się nimi nieumiejętnie bardzo łatwo można popalić rośliny (pkt.5).
Organiczne z uwagi na przemianę opisaną w pkt.5 są bardziej tolerancyjne i bezpieczne dla roślin - niektórzy twierdzą, że nie da się nimi przenawozić i pewnie mają trochę racji.
Wcześniej wspomniałem o dowolnym nawozie o zbilansowanym NPK, czyli takim, który ma komplet makro (NPK) w zbliżonych proporcjach i mikroelementów (Ca,Mg,S,...) oraz trace elements, by nikt błędnie nie uznał, że trzeba zastosować nawóz o samym lub silnie dominującym składzie typu N (np. mocznik granulowany).
Nie chcę podawać nazw, by nie robić kryptoreklamy, zwłaszcza że sporo jest ich na rynku także w małych 200-300g saszetkach w cenie 6-10zł.
Nie twierdze, że nawozy organiczne są złe, mają one swoje zalety - ale ja, choć kiedyś je sporo używałem (np. Biohumus) po prostu przestawiłem się na mineralne, które jakoś bardziej mi pasują.
Zasugerowałem Ci świeżą ziemię uniwersalną (wstępnie nawożoną), bo w niej siewki dostaną właściwą porcję odpowiedniego nawozu na start i przez kilka pierwszych tygodni będą mogły rosnąć na samej wodzie. W tym czasie staną się większe i bardziej odporne na czynniki zewnętrzne. Po prostu tak byłoby dla Ciebie prościej i łatwiej.
Co do ilości wody - w małych 150-200ml kubeczkach nie jest łatwo uzyskać stabilne warunki, łatwo jest je zarówno przelać jak i przesuszyć.
Już w ciągu tylko jednego dnia stojąc na okiennym parapecie w słońcu mogą mieć skrajnie różne warunki.
A młode siewki są szczególnie na takie zmiany czułe.
Starsze papryki, to co innego - one wolą mieć takie huśtawki, dużo osób podlewa je rzadziej, dopiero jak ziemia jest sucha, co uodparnia je i stymuluje do lepszego rozrostu korzeni, zapewnia lepsze warunki powietrzne (tak, rośliny oddychają też korzeniami) itd.
Z czasem nauczysz się oceniać ilość wody po ciężarze kubeczka oraz na podstawie koloru wierzchniej warstwy ziemi - ja właśnie tak robię.
Patrzę też na zachowanie rośliny - jak ma liście zwieszone (zwiędnięte jak mokra szmatka) to albo ma za sucho, albo dostała zbyt ostrego słońca lub wysokiej temperatury i z uwagi, że jest jeszcze mała nie jest w stanie wyciągnąć z ziemi wystarczającej ilości wody by zachować turgor, czyli odpowiednie ciśnienie osmotyczne w tkankach miękkich. Słońce, temperatura silnie zwiększają parowanie, które zwłaszcza z małych roślinek zachodzi bardzo łatwo - a to powoduje "zabieranie" wody z rośliny.
Stopień odżywienia oraz niedobory składników
oceniam po liściachZdecydowanie łatwiej jest zachować stabilne warunki w większych pojemnikach, więc jak chcesz, to możesz je przesadzić do czegoś większego, a będziesz miał prościej.
I nie przejmuj się - papryki, to naprawdę bardzo twarde rośliny, które potrafią wiele wybaczyć
A z czasem zaczniesz je rozumieć i wiedzieć, czego potrzebują oraz co im się nie podoba.
Myślę, że trzeba po prostu to przejść, więc bądź dobrej myśli, bo małe siewki szybko rosną i z każdym słonecznym dniem są coraz większe i silniejsze.
Powodzenia
Pochwały przyznane za post: 2