Jeszcze wczoraj by mnie to śmieszyło, dzisiaj już nie. Znicze w celu ocieplenia oczywiście. Do 3 w nocy było dobrze. Na zewnątrz było -2, w tunelu +3. Poszedłem spać, ale coś mnie obudziło o 5 i od razu pobiegłem do tunelu, a tam co? W tunelu -4,5, a przy gruncie -7. Aż przecierałem oczy, bo nie wierzyłem, że aż tak zimno. Poczekałem z godzinę, bo akurat wychodziło słońce zza chmurek, momentalnie zrobiło się +2 jak słońce ogrzało tunel, ale po kolejnych dwóch godzinach stwierdziłem, że przegrałem tą nierówną walkę. Co mogę Wam podpowiedzieć, abyście nie mieli tego, co ja. 1/3 chili, która przeżyła była przykryta doniczkami. Więcej niestety nie miałem, a w Wielką Niedzielę i tak bym ich nigdzie nie kupił. To je uratowało, ponieważ nie zmarzły i dzisiaj ładnie ustawiły się do słońca. Na innych forach wyczytałem, że należy dzień wcześniej podlać papryki, ja tego nie uczyniłem, pomyślałem, że woda w gruncie właśnie zamarznie i będzie gorzej, a podobno jest odwrotnie. Podobno dobrze też jest okryć tunel lub bezpośrednio sadzonki agrowłókniną lub flizeliną. Tez tego nie uczyniłem, gdyż nie spodziewałem się, że w ciągu 2 godzin temperatura spadnie aż o 10 stopni. Byłem w szoku. Do tej pory nie doszedłem do siebie. Następnym razem w środku palę grilla, kiełbachę się zje, piwko wypije, a i chili będą miały cieplej. Tak to wyglądało rano.