Minął miesiąc... prawie bo luty krótszy, od momentu wrzucenia nasion na kiełkowanie. Niestety stan sprzed około 2 tygodni jaki był taki jest... fatali orange skiełkowała jedna, bhut joloka yellow żadna... Nie tracę jeszcze do końca nadziei - nasionka nie pociemniały, nie spleśniały ani nic...
Znalazłem za to kilka nasion z nieudanych zeszłorocznych habanero orange, i kilka mi wykiełkowało (jeszcze nie wzeszły).
To co jest rośnie dość ładnie (jak sądzę) jak na to że za jedyne światło ma to zza okna. Pierwsze cp115 (najstarsze - około 2.5 tyg. od wzejścia) wypuszczają drugą parę liści właściwych. Pojawiło się za to coś niepokojącego, niektóre liście są.. no... nie takie równe i piękne jak być powinny. Czy to jest to naturalne skręcanie się liści o którym czytałem? Czy może kropla wody uszkodziła stożek? Dodam, że podlewam je małą strzykawką, staram się robić to uważnie, żeby nie moczyć samej roślinki... Czy może jakieś choróbsko nie daj boże?
Tak wyglądają zdrowe sztuki - to doniczka z lewego dolnego rogu, ze zdjęcia post wyżej:
A tutaj z pokrzaczonymi liśćmi:
I Big Bang chocolate mała, bo dość niedawno wzeszła, z jakimiś innymi plamkami - ne wiem czy dobrze widać na zdjęciu:
Pozdrawiam
Bim8er