Dla Tych co jeszcze nie widzieli krótka historia egzemplarza:
We wrześniu cudem odratowałam czerwone Chili NN, które trzymam z sentymentu od sezonu 2013, bo to pierwsza uprawiana przeze mnie odmiana
Teraz trzymam je jako Bonchi. >>> Nie śmiać się proszę!, bo to moje pierwsze (Tak... te kamyczki robią za strumyczek )
Grunt, że nawet utrzymało owoce i może szczęśliwie przezimuje i odzyska siły
Tak wyglądało 5 listopada:
28 listopada: już bez owoców, które z ogromną radością wcinałam w serowych tostach
Chili zrzuciło część starych liści, a w ich miejscu wyrosły nowe młode listki
Pojawiły się również zalążki kwiatów Ciekawe czy się utrzymają...
Flora "runa leśnego" też się jakoś trzyma. Dąbrówka rozłogowa ładnie się rozrosła, ale trochę częściej muszę zacząć zraszać mech, bo trochę go podsuszyłam...
Strumyczek nie wysechł
.
.
.
.
No, a dziś, czyli 16.12.2015 Bonchi szczęśliwie nadal żyje i "Tfu, tfu" utrzymuje kwiaty ...no nie licząc kilku zrzuconych sztuk
Kochani trzymajcie kciuki, co by zawiązały się, a potem utrzymały owoce
Przybyło "masy zielonej" i ta powoli pulsująca myśl w głowie "Przycinać już czy nie przycinać? O to jest pytanie..." A żal ciąć...:
Liście w końcu nabrały pięknego ciemnego koloru.
Zrobiła się mała dżungla, aż chciałoby się legnąć pod takim drzewkiem
No i jeszcze cieszące oko kwiaty dające nadzieję na przyszły plon
A na dole "runo leśne". Dokładnie widać które korzenie żyją i transportują wodę, a które zaschły. Za jakiś czas trochę tam uporządkuję.
Mech jakoś szczególnie się nie zazielenił, ale Dąbrówka rozłogowa ładnie rośnie
ps. Od jakiegoś czasu fruwają mi po growboxie ziemiórki, na razie nie rozmnażają się w jakimś zastraszającym tempie i nie wpływają jakoś szczególnie źle na moje Bonchi, ale zrobię sobie przedświąteczny prezent w postaci preparatu z nicieniami, co by skutecznie ubić dziadostwo
Bardziej mnie martwią wciornastki w growboxie z rozsadą, których skutki żerowania dzisiaj zauważyłam