Troszkę nic nie wrzucałem, więc już pora.
Zmontowałem w godzinę taki mały pseudo bunkier aby nie powtórzył się już incydent z gradem. Co w doniczce to w bunkrze
Ofiary gradobicia leczą rany i powoli zaczynają już nawet kwitnąć
Z domu przeniosłem większośc krzaków, gdyż za bardzo się rozrosły a po drugie duży stres w czasie upałów i problemy z zawiązaniem owoców. Powoli się adaptują i zaczynają niesmiało coś już zawiązywać
Na szybko zrobione fotki starej już ekipy, od małego pod folią. Zbyt dużo nie pokazują
Ecuador
Golden Cayenne
Bulgarian Carrot
Hungarian
Chichimeca
Fatalii - najbardziej urodzajny krzak w foliaku na chwilę obecną, min 50 owoców
Z domu Trinidad Scorpion, jedyny który nie strzela fochów w domu i owocuje.
Powoli Scotch Bonnet przeprasza się ze mną, ale nie ma jeszcze zbytnio co pokazywać
no i jeszcze spektakularny koniec mojej przygody z pomidorami w tym sezonie
a tutaj dwa dni później coś je poskładało, jutro idą do wyrwania