Zawsze mnie to zastanawiało. Wiele osób postępuje zgodnie z zasadą optymalizacji "rozkładu energii", tzn. kształtuje roślinę tak, aby przekierowywała składniki odżywcze tylko do głównego pędu lub kilku głównych pędów (jeżeli obcinamy szczyt rośliny i celowo stymulujemy podział). Mnie to do końca nie przekonuje. Przecież te dodatkowe gałązki bardzo szybko zaczynają na siebie same pracować pod względem fotosyntezy, a ich liście dokładają się do siły ssącej, która wciąga wodę do góry. Jedyne, czego może brakować dla wszystkich to sole mineralne, ale w tym przypadku to, że tak powiem - nasz problem, a nie rośliny, żeby było nawozu pod dostatkiem.