Podczas ostatniego grilla kolega zaprezentował swój nowy nabytek: sosik black mamba, podobno 2mln SHU. W małej butelce kryło się niezłe piekło, przynajmniej dla osoby jedzącej "umiarkowanie ostro" jak ja. Butelka poszła w obieg i każdy z chirurgiczną precyzją odmierzał sobie kropelkę sosu
Przez pierwsze sekundy czułam na prawdę świetny smak, po czym zaczynał się ogień
Pierwszy raz doświadczyłam ślinotoku po zjedzeniu ostrego. Sos wydaje się też być nieskończony. Mimo intensywnego używania na grillu, a potem 2 dni na wyjeździe nie zauważało się jego ubytku. Jedna kropla zmieniała miskę makaronu z sosem w danie przyjemnie ostre:)